Po ciężkim styczniu, kiedy wszystko szło z oporem, brakowało nowych pomysłów i natchnienia do pracy, nastał wreszcie luty, a wraz z nim powiew świeżego (jeśli w Zielonkach jest to w ogóle możliwe) powietrza. Pojawiły się nowe pomysły do realizacji w tym roku, choć na razie niech to pozostanie naszą tajemnicą.

Ponieważ nie chcemy zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, postanowiłyśmy nieco wcześniej uporać się z pisankami, aby potem zdążyć jeszcze przygotować świąteczne stroiki. Tym razem postawiłyśmy na jaja dekorowane dwoma technikami – filcowania na sucho i decoupage’u. Stąd na stole pełno słoiczków z klejami, farbami oraz mnóstwo serwetek, głównie z motywami ptaszków.

 

Teresa jako ciekawostkę  przyniosła jaja strusie - jedno przywiezione z Australii, drugie,  dużo większe zostało złożone przez strusią samicę w hodowli w Polsce. Byłyśmy zaskoczone ich wielkością i kolorem. Australijskie jajo w kolorze ciemnej zieleni było dużo mniejsze od polskiego jasnego jaja. Stąd wniosek, że nasz klimat dobrze służy strusiom, a może po prostu lepiej je karmimy? Niestety nie będzie nam dane oklejać ich serwetkami, spoczną na strusich piórach w ozdobnym pudełku. My musimy się zadowolić jajami styropianowymi, ale nie narzekamy, mamy przy tej pracy mnóstwo zabawy.

 

Marzena zaproponowała zabawę w quilling czyli ozdoby wykonywane z paseczków kolorowego papieru. Jest to dość mozolne zajęcie, ale to co można wyczarować ze zwiniętych i sklejonych pasków jest po prostu niesamowite. Początki są trudne, ale tym większa będzie satysfakcja z własnoręcznie wykonanej kartki świątecznej dla kogoś bliskiego. Zatem do pracy! 

 JR